Legendy świata
Uk. Rusłana Kuzyk, Lwów
SYLWESTER
Przed wiekami bardzo znane stało się proroctwo greckiej wieszczki Sybilli, według którego w 1000 roku miał nastąpić koniec świata.
Unicestwienie miało nastąpić za sprawą Lewiatana - wielkiego, ognistego smoka. Został on uwięziony w lochach Watykanu przez papieża Sylwestra I, skuty łańcuchami i zakneblowany pieczęcią Rybaka. Miał spać kamiennym snem, aż do końca pierwszego wieku. Dopiero wtedy miał się zbudzić, skruszyć pieczęć i spalić niebo i ziemię.
Dlatego, gdy nadszedł rok 999, a kolejny papież przyjął imię Sylwestra II w Rzymie i w krajach, które wówczas przyjęły już chrześcijaństwo, zaczął narastać niepokój. Ludzie powoli popadali w przerażenie, kryli się w domach i modlili, w oczekiwaniu na koniec świata. Wierzyli, że zginą w ogniu, gdy na ziemię spadną gwiazdy.
Jednak, gdy wybiła północ, smok nie ukazał się na moście św.Anioła, ludzie odetchnęli z ulgą i powszechne przerażenie zamieniło się w radość. Tłumy Rzymian wyległy na ulice, pijąc wino, śmiejąc się i tańcząc.
Papież Sylwester II udzielił światu błogosławieństwa urbi et orbi - na nowy rok, nowy wiek i kolejne tysiąclecia. Tradycja ta została do dziś i kontynuują ją kolejni papieże.
Zaś ostatni dzień roku, wraz z nocnymi zabawami i ucztami witającymi Nowy Rok nazwano Sylwestrem.
WALENTYNKI - ŚWIĘTY WALENTY
Dawno temu, w starożytnym Rzymie mieszkał Walenty. Z wykształcenia był lekarzem, ale jego chrześcijańska wiara była tak wielka, że z czasem został biskupem.
Było to w czasach panowania cesarza Klaudiusza, który uważał, że rzymscy legioniści nie powinni zakładać rodzin. Zabronił więc młodym mężczyznom wstępowania w związki małżeńskie. Jednak wielu legionistów nie posłuchało rozkazów cesarza, a ślubów udzielał im biskup Walenty.
Gdy wieści te dotarły do Klaudiusza, wpadł w szał i kazał wtrącić biskupa do lochu. Po szybkim procesie wydano na niego wyrok śmierci - miał zostać ścięty mieczem.
Czekając na wykonanie wyroku, Walenty poznał w lochu jednego ze strażników, który opowiedział mu o swej niewidomej córce. Była piękną dziewczyną, ale z powodu swego kalectwa nie miała szans na szczęśliwe życie, bo nikt nie chciał jej pojąć za żonę. Biskup wzruszył się opowieścią strażnika i modlił się tak długo, aż dziewczyna odzyskała wzrok.
Gdy niedługo potem biskupa prowadzono na ścięcie, przesłał dziewczynie list pełen otuchy i błogosławieństwa, w którym wyraził nadzieję, że teraz już będzie szczęśliwa. List był podpisany: "Twój Walenty".
Od tamtego wydarzenia powstał zwyczaj wysyłania do miłych sercu osób anonimowych kartek z wyrazami miłości, które podpisuje się jedynie imieniem "Walenty" lub "Twój Walenty".
NAJDŁUŻSZA NOC W ROKU
Niektórzy twierdzą, że najdłuższa noc w roku powstała po to, żeby Święty Mikołaj zdążył rozwieźć wszystkie prezenty. I tylko przez małą pomyłkę księżyca nie jest to dokładnie noc wigilijna. Ale to nie jest prawda. Prawda jest taka, że Mikołaj jest okropnie szybki. Dzięki temu rozwozi prezenty na czas. A noc jak to noc jest do spania.
Czy widzieliście kiedyś dwóch Mikołajów stojących obok siebie? Niektórzy na pewno tak. Niektórzy widzieli nawet trzech, albo dziesięciu. Większość stwierdza, że to niemożliwe, że to nie jest prawdziwy Mikołaj tylko przebierańcy udający prawdziwego Świętego. A prawda jest taka, że jest to najprawdziwszy Święty Mikołaj.
Żeby rozwieźć wszystkie prezenty w jedną noc musi on być bardzo szybki. I jest szybki. Tak szybki, że czasem wydaje się, że jest w kilku miejscach naraz. Czasem zdarza się, że od tak szybkiego poruszania rozdziera mu się strój i musi szybko przebrać się w inny. Stąd często widać Mikołaja w różnych strojach. Ale to nie jedyne tajemnice związane z szybkością Świętego Mikołaja.
Największym sekretem Mikołaja jest tajemnica najdłuższej nocy w roku. Wypada ona tuż przed Wigilią. Plotki głoszą, że to księżyc się pomylił i zamiast wydłużyć noc wigilijną, żeby Mikołaj zdążył z dostarczaniem prezentów pomylił daty i wydłużył wcześniejsze noce. Księżyc nic jednak nie pomylił.
Gdy Mikołaj został świętym otrzymał niezwykłe moce. Zaczął rozwozić prezenty po świecie. I po pierwszych świętach poprosił księżyc o wydłużenie nocy poprzedzających Wigilię. Poruszanie się ze zwiększoną szybkością było bardzo wyczerpujące. Dlatego przed tym największym wysiłkiem w roku Mikołaj chciał się porządnie wyspać i nabrać energii. I powtarza się to tak do dziś.
LEGENDA O WORKU ŚWIETEGO MIKOŁAJA
Wszyscy zastanawiają się jak to możliwe, że w worku Świętego Mikołaja mieszczą się prezenty dla wszystkich ludzi na świecie. Wielu się domyśla, że worek jest magiczny. Ale niewielu wie, że jest on także sprawcą tego, że ci, którzy byli niegrzeczni nie dostają swoich prezentów.
Kiedy Mikołaj został Świętym Mikołajem otrzymał w darze niezwykły worek. Worek był magiczny. Niektórzy twierdzą, że włożone do niego prezenty zmniejszały się tysiąckrotnie. Stawały się także lekkie jak piórko. Inni uważają, że worek w środku jest wielki jak stadion. Najważniejsze jest jednak to, że prezenty Świętego Mikołaja się w nim mieszczą.
Największą tajemnicą jest fakt, że worek Świętego Mikołaja wyczuwa dobre i złe uczynki ludzi. Jeżeli ludzie zachowują się dobrze ich prezenty przyjemnie głaszczą i ogrzewają worek od środka. Jeżeli zachowują się źle mrożą tkaninę i powodują, że to miejsce staje się bardzo drażliwe i swędzące. A wtedy worek zaczyna się drapać.
Ociera się o sanie, o renifery, o kominy, ociera się o samego Świętego Mikołaja. I czasem zdarza się, że w taki sposób robi się w nim dziura. To właśnie przez takie dziury wypadają prezenty niegrzecznych ludzi dając tym samym ulgę workowi.
Mikołaj co chwilę naprawia swój ukochany worek na prezenty. Szyje, łata, ale i tak co jakiś czas pojawiają się nowe dziury. Bo jak wiecie łobuziaków nigdy nie brakuje na świecie.
LEGENDA O PLUSZOWYM MISIU
Dawno, dawno temu Theodore Roosevelt był prezydentem Stanów Zjednoczonych Ameryki. Był tak lubiany przez obywateli, że pieszczotliwie nazywano go Teddy.
Pewnego dnia prezydent wybrał się na polowanie. Po pewnym czasie, gdy postanowił już wracać do domu, usłyszał cichutkie pojękiwanie. Rozejrzał się uważnie i w pobliskich krzakach dostrzegł mały, brązowy kształt. Okazało się, że wśród gałęzi leży mały niedźwiadek z ranną łapką.
Theodore postanowił zająć się misiem, aż wyzdrowieje i będzie mógł wrócić do lasu. O całej sprawie bardzo szybko dowiedziały się gazety, które rozpisywały się o dobroci prezydenta. Historię przeczytał również sklepikarz z Nowego Jorku, który w małym niedźwiadku dostrzegł ogromny potencjał. W swoim sklepie z zabawkami zaczął wkrótce tworzyć pluszowe misie, które nazwał imieniem Teddy.
Misie szybko zyskały sympatię i miłość dzieci. Do dziś na całym świecie najmłodsi kochają pluszowe misie, które w języku angielskim nazywane są Teddy's Bear.
SKORPION I ŻABA.
Pewnego razu nad brzegiem rzeki spotkała się żaba i skorpion. Oboje chcieli przedostać się na drugą stronę.
Dla żaby, która była świetną pływaczką przeprawa nie była niczym nadzwyczajnym. Skorpion jednak nie był stworzeniem wodnym postanowił więc przekonać żabę, aby mu pomogła.
Długo ją namawiał jednak żaba twierdziła, że nie może mu pomóc, gdyż zna sztuczki skorpiona i obawia się, że ten ją ukąsi swoim śmiercionośnym żądłem w trakcie przeprawy. W końcu skorpion powiedział, że ukąszenie żaby kiedy płynęliby przez głęboką rzekę byłoby z jego strony bardzo głupim zachowaniem. Przecież wtedy on sam zginąłby w rwącym nurcie.
Ten argument przekonał żabę. Pozwoliła skorpionowi wejść na swój grzbiet i wskoczyła do wody. Gdy byli na środku rzeki skorpion wykonał gwałtowny ruch odwłokiem i śmiertelnie ukąsił żabę. Gdy oboje zaczęli tonąć żaba z wyrzutem zapytała dlaczego skorpion to zrobił. Przecież przez to oboje zginą. Skorpion odrzekł krótko, że nic nie mógł na to poradzić taka już jest jego natura i musiał to zrobić.
Morał z tej przypowieści jest następujący. Każdy chce wierzyć, że Ci z którymi mamy do czynienia mogą się zmienić. Zmiana taka jest jednak bardzo trudna i w większości przypadków kończy się porażką.
DROGA MLECZNA
Dawno temu na na Olimp zawitał Hermes z małym Heraklesem w ramionach. Ponieważ niemowlę było głodne, boski posłaniec znalazł śpiącą Herę. Wszyscy wiedzieli, że bogini nie darzy sympatią małego herosa, więc Hermes wymyślił podstęp. Przystawił dziecko do piersi śpiącej Hery, a ona odruchowo zaczęła je karmić.
I wszystko odbyłoby się niezauważenie, gdyby Herakles nagle nie ugryzł bogini. Zaskoczona Hera natychmiast się obudziła i zrzuciła herosa na ziemię. Niemowlęciu oczywiście nic się nie stało, ale mleko trysnęło na nieboskłon. Rozlało się po niebie tak daleko, że powstała Droga Mleczna.
ZAJĄC WIELKANOCNY
Młoda kobieta odziana w biel i z wiankiem kwiatów na głowie wędruje przez zaśnieżony las. Nagle jej uwagę zwraca coś ciemnego, ukrytego w zaspie śniegu. To mały ptaszek. Kobieta dotyka go delikatnie i stwierdza, że takie maleństwo nie jest w stanie przeżyć. Zamyka oczy i pod jej dłońmi ptaszek zmienia kształt. Po chwili w jasne oczy kobiety wpatrują się ciemne oczka zajączka.
Kobieta uśmiecha się i rusza w dalszą drogę. Zajączek już wie, że jego wybawicielką jest Ostara, bogini wiosny. Przemiana uratowała mu życie, lecz po krótkim czasie odkrywa, że nadal składa jajka jak ptaszek. Postanawia więc, że w podzięce za ratunek każdej wiosny będzie je malował i składał jako dar dla Ostary.
Od imienia bogini powstała niemiecka nazwa Wielkanocy - Ostern. Jajko zaś jest symbolem nowego życia i do dziś ogrywa bardzo ważną rolę w czasie wielkanocnym. A zajączek z biegiem lat stał się Wielkanocnym Zającem, kicającym z koszyczkiem i zostawiającym dla dzieci drobne upominki.
ZAŁOŻENIE RZYMU
Miasto Alba Longa miało wielu królów z dynastii Eneasza. Wreszcie tron objął Numitor, jednak jego rządy przerwał młodszy brat Amulius, strącając króla z tronu. Amulius uczynił córkę Numitora o imieniu Rea Sylwia westalką, aby nigdy nie mogła powić dzieci i zagrozić panowaniu jego synów. Jednak po jakimś czasie Rea Sylwia powiła bliźnięta - Romulusa i Remusa, których ojcem był sam bóg wojny, Mars. Uwierzyli w to wszyscy z wyjątkiem Amuliusa, który rozkazał wrzucić westalkę wraz z jej dziećmi do rzeki Tybr.
Koszyk z bliźniętami dopłynął aż na wzgórze Palatyn. Tam zaczepił się o drzewo figowe, a dzieci zaczęły głośno płakać z głodu. Niebawem chłopców znalazła wilczyca, która niedawno powiła młode i zaczęła ich karmić. To niecodzienne zjawisko zobaczył królewski pasterz i po krótkim namyśle zabrał chłopców do swego domu, do żony, która niedawno straciła dziecko. Romulusa i Remusa wychowywali w miłości, jak własne dzieci.
Chłopcy, na podobieństwo swego ojca, wyrośli na wojowników. Często polowali, karali złoczyńców i przewodzili całej grupie swoich rówieśników. Pewnego dnia pasterze Numitora wdali się w kłótnię z pasterzami Amuliusa. Kłótnia szybko przemieniła się w bójkę i Remus został schwytany i zaprowadzony przed oblicze Numitora. Romulus natychmiast chciał ruszyć na pomoc bratu, ale wówczas przybrany ojciec wyjawił mu prawdę o ich pochodzeniu. W tym samym czasie obalony, stary Numitor wypytywał Remusa czyim jest synem. Słuchając opowieści chłopca o drzewie figowym i wilczycy rozpoznał w nim swego wnuka. Wkrótce we trzech ułożyli plan obalenia Amuliusa. Atak powiódł się i Amulius zginął, a tron znów objął Numitor.
Król pozwolił wnukom zbudować nowe miasto. Gdy wybrali wzgórze, na którym miało powstać ich królestwo, posprzeczali się o jego nazwę. Jednak znaki sprzyjały Romulusowi i to on wyorał w ziemi bruzdę, zaznaczając granice nowego miasta, które postanowił nazwać Roma.
- Każdy wróg będzie mógł przeskoczyć tą granicę! - krzyknął Remus i przeskoczył bruzdę.
Wówczas Romulus wyciągnął miecz.
- A w taki sposób zginą wszyscy najeźdźcy - powiedział i zabił swego brata.
Tak oto powstało miasto, którego legenda zawiera w sobie nie tylko element boskich korzeni, ale również zbrodnię bratobójstwa. Miasto, które oparło się upływowi czasu i do którego podobno prowadzą wszystkie drogi.
Wieczne Miasto - Rzym.
PIZZA MARGHERITA - LEGENDA
W 1889 roku królowa Włoch Margherita di Savoia wybrała się w podróż do Neapolu. Jej przybycie wywołało wielkie poruszenie. Królowa była uwielbiana przez lud i poddani robili wszystko, by jak najbardziej uprzyjemnić jej pobyt.
Również jeden z piekarzy, Raffaele Esposito, postanowił w szczególny sposób uczcić władczynię. Specjalnie dla niej przygotował drożdżowe ciasto, z którego stworzył płaski placek. Ułożył na niej pomidory, mozarellę i bazylię. Trzy barwy: czerwień, biel i zieleń miały symbolizować flagę Włoch. Placek upieczono w piecu opalanym drewnem i tak powstała dobrze nam znana pizza.
Na cześć królowej nazwano ją Margherita i w niezmienionej formie je się ją do dzisiaj, na całym świecie.