Збірник містить тексти для проведення аудіювання в 2-4 класах та тестові завдання до них, що дають можливість покращити уміння учнів сприймати на слух незнайомий текст, розуміти його зміст, виділяти головну думку та головних героїв, запам'ятовувати послідовність подій та правильно відповідати на запитання за змістом тексту.
Міністерство освіти і науки України
Хмельницька обласна державна адміністрація
Департамент освіти і науки
Управління освіти і науки Кам’янець-Подільської міської ради
Кам’янець-Подільський навчально-виховний комплекс №13 у складі спеціалізованої загальноосвітньої школи І-ІІІ ступенів з поглибленим вивченням польської мови і гімназії Хмельницької області
Маланчук Катерина Андріївна
Збірник текстів з польської мови для аудіювання
в 2-4 класах
Кам’янець-Подільський 2015 Автор-упорядник:
Маланчук Катерина Андріївна – вчитель початкових класів та польської мови, Кам’янець-Подільський навчально-виховний комплекс №13
Рецензенти:
Стахнюк Наталія Олександрівна – кандидат філологічних наук, асистент кафедри слов’янської філології та загального мовознавства Кам’янецьПолільського національного університету імені Івана Огієнка.
Меркур’єва Альбіна Феліксівна – вчитель початкових класів та польської мови Кам’янець-Подільського навчально-виховного комплексу №13
Схвалено методичною радою Кам’янець-Подільського навчально-виховного комплексу №13, протокол №2 від 3.11.2015 р.
Збірник містить тексти для проведення аудіювання в 2-4 класах та тестові завдання до них, що дають можливість покращити уміння учнів сприймати на слух незнайомий текст, розуміти його зміст, виділяти головну думку та головних героїв, запам’ятовувати послідовність подій та правильно відповідати на запитання за змістом тексту.
Маланчук К.А. Збірник текстів з польської мови для аудіювання в 2-4 класах /К.А.Маланчук. – Кам’янець-Подільський, 2015. – 24 с.
Зміст
Аудіювання є основою спілкування, з нього починається оволодіння усною комунікацією. Воно складається з уміння диференціювати звуки, які сприймаються, інтегрувати їх у смислові комплекси та утримувати в пам’яті під час слухання, здійснювати ймовірне прогнозування та, виходячи з певної ситуації спілкування, розуміти сприйняте на слух звукове повідомлення.
Аудіювання є одним з основних засобів навчання іноземної мови. Воно дає можливість оволодіти звуковою стороною мови, яку вивчаєш, її фонемним складом та інтонаціями, ритмом, наголосом, мелодикою тощо. Через аудіювання відбувається засвоєння лексичного запасу мови та її граматичними структурами. Поряд з тим, аудіювання допомагає й полегшує оволодіння говорінням, читанням та письмом. Якщо учень розуміє усне мовлення, йому легше зрозуміти графічне мовлення, він може без зайвих труднощів перекодувати те, що бачить, на те, що повинно звучати.
Аудіювання дозволяє вчителю скласти уявлення про здатність учня сприймати на слух візуально незнайомий текст, визначати мету висловлювання, запам’ятовувати фактичний зміст, виявляти причиннонаслідкові зв’язки, тему й основну думку, зображальні засоби з одного прослуховування або прочитання тексту.
Саме з цією метою в збірнику підібрані тексти для аудіювання в 2-4 класах відповідно до вікових особливостей учнів. Зібрані тексти можуть бути використані вчителями польської мови при підготовці уроків з поточного навчального або контрольного аудіювання.
Jesień to ulubiona pora roku Eli. Razem z Karolem wybrała się na spacer do parku. Dużo tu dzieci zbierajacych liście, dużo wesoło biegających psów.
Pełno tu stosów liści. Cudownie jest skakać po tych liściach. Dzieci robią zawody, kto skoczy wyżej, a kto dalej. Nagle Karol zatrzymuje się.
– Ela, patrz – mówi cichutko.
Ela pochyla się nad bratem. Wśród liści leży nieduża, bura kulka. Cała pokryta jest igłami. Dzieci patrzą na nią zaciekawione. Nagle kulka się rozwija.
Dzieci widzą mały ryjek, cztery łapki i krótki ogon.
– To jeż – mówią jednoczesnie Ela i Karol.
Jeż powoli tupta w stronę innej kupy liści. Liście będą jego domem na zimę.
(105 wyrazów)
1. Jaką porę roku lubi Ela?
a) jesień
b) wiosnę 2. Dokąd na spacer wybrali się Ela i Karol?
a) do lasu
b) do parku
3. Kogo znalazły dzieci?
a) ślimaka
b) jeża
4. Gdzie zimuje jeż?
a) w liściach
b) w dziuple
Wojtek, Olek i Maciek to dzielni kosmonauci. Dziś wyruszają rakietą na Księżyc. Właśnie zapinają kombinezony i wkładają hełmy. Wchodzą kolejno do pojazdu.
– Rakieta gotowa do startu – mówi Wojtek.
Olek włącza silniki. Maciek zaczyna odliczanie: trzy, dwa, jeden, zero. Start!
Pojazd odrywa się od ziemi i szybko się wznosi. Kosmonauci kierują go w stronę Księżyca. Rakieta leci bardzo szybko. Po chwili spacerują po Księżycu i zbierają kamienie do badań.
Powrót na Ziemię nie trwa długo. Zadowoleni kosmonauci wysiadają z pojazdu.
– Cześć, chłopaki – mówi Olek, idąc do domu.
– Jutro polecimy na Marsa! – planuje Maciek.
(92 wyrazy)
1. Ile było kosmonautów?
a) dwa
b) trzy
2. Kto włączył silniki?
a) Olek
b) Maciek
3. Co zbierały na Księżycu kosmonauci?
a) kwiaty
b) kamienie
4. Dokąd planują jeszcze polecieć?
a) na Mars
b) na Wenerę
Wujek Zenek zaprosił Beatę, Kamilkę i Jurka na wies. Wujek mieszka w niedużym, drewnianym domu. Przed domem jest podwórko. Po podwórku chodzą kury i kaczki. One mieszkają w kurniku. Wujek prowadzi dzieci do kurnika i razem szukają swieżych jaj. Zebrali cały kosz.
Dalej stoi wielka stodoła. Tam jest siano. Obok stodoły stajnia i obora. Teraz są puste, bo krowa i dwa konie pasą sią na pastwisku. Wujek mówi, że krowa daje pyszne mleko, a konie pomagają mu w pracy. Ciągną wozy z sianem i drewnem.
Dookoła podwórka jest płot. Na płocie stoi kogut. On głosno pieje i rano wszystkich budzi. A to buda Azora. Azor pilnuje domu.
Dzieci poznały całe gospodarstwo.
(111 wyrazów)
1. Ile dzieci wujek zaprosił do siebie?
a) trzech
b) czworo
2. Co dzieci robiły w kurniku?
a) szukały kur
b) zbierały jaja
3. Ile koni ma wujek?
a) dwuch
b) trzech
4. Kto pilnuje domu?
a) kogut
b) Azor
Ewa ma dziś urodziny. Mama upiekła tort. Za chwilę przyjdą goście. Ewa ma nową, zieloną sukienkę. Mama czesze jej włosy.
O! Już dzwonek do drzwi. To goście. Wszyscy witają się wesoło. Składają życzenia Ewie i dają jej prezenty. Dziewczynka dostała lalkę, pisaki, dwie gry i słodycze.
Mama zapaliła świeczki na torcie.
– Teraz pomyśl życzenie i zdmuchnij świeczki – mówi tata.
Ewa zamyka oczy i mocno dmucha. Marzy o psie, ale wie, że mama się nie zgadza. Uważa, że Ewa jest jeszcze za mała.
Ewa zdmuchnęła wszystkie świeczki. Goście biją brawo. Nagle coś ciepłego ociera się o jej nogi. Ach, to wymarzony piesek! Ewa bierze go na ręce i mocno przytula.
– A jednak marzenia się spełniają- myśli.
(115 wyrazów)
1. Jakiego koloru jest sukienka Ewy?
a) czerwona
b) zielona
2. Co dostała w prezencie Ewa?
a) lalkę, pisaki, dwie gry i słodycze
b) komputer, długopis, misia i pierniki
3. Dlaczego mama nie zgadza się na psa?
a) bo Ewa jest dziewczynką
b) bo Ewa jest jeszcze za mała
4. Co ocierało się o nogi Ewy?
a) pies
b) kot
Tego dnia Wojtek przekonał się, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. A było to tak...
Ala, Marek, Ida, Franek, Grześ i Wojtek bawili się w zawody sportowe.
Mieli nawet swoje medale. Były skoki w dal i rzut dyskiem.
Przyszła pora na biegi. Grześ biegał najszybciej z calej grupy. Dzieci ustawiły się na starcie. Marek podniósł rękę i ruszyli. Nagle Wojtek potknął się i przewrócił. Płakał. Grześ szybko podbiegł do niego. Zapytał, co go boli, i pomógł mu wstać. Zawody wygrała Ida.
Grześ zaprowadził Wojtka do domu.
– Grzesiu, czy ty nie chciałes wygrać? – spytał Wojtek.
– Oczywiście, że chciałem – odpowiedział Grześ. – Ale jaszcze bardziej chciałem pomóc tobie, bo jesteś moim przyjacielem.
(110 wyrazów)
1. Kto przekonał się, że przyjaciół poznaje się w biedzie?
a) Wojtek
b) Marek
2. W co bawili się dzieci?
a) w piłkę nożną
b) w zawody sportowe
3. Kto pomógł wstać Wojtku?
a) Grześ
b) Franek
4. Kto wygrał biegi?
a) Ala
b) Ida
W kopalni zawalił się chodnik. Stary Marcin i jego syn Bolko zostali odcięci od wyjścia. Minął dzień i noc, a ratunek nie nadchodził. W kopalni było ciemno i duszno.
– Pić, synku, pić mi daj!
– Ale skąd wziąć wodę? Pójdę szukać!
Wreszcie znalazł Bolko miejsce, z którego sączyła się woda. Złączył obie dłonie i długo stał, nim nakapało trochę wody. Ostrożnie, aby nie rozlać wody, szedł w stronę ojca.
Nagle... co to? Przed nim stał Skarbnik – duch śląskich kopalni.
– Weź tę szkatułę ze złotem. Będziesz bogaty!
– Przez długie godziny zbierałem po kropli wodę dla ojca. Jeśli ją rozleję, ojciec umrze. Nie wezmę szkatuły – powiedział Bolko.
Skarbnik znikł. A spragniony ojciec pił wodę z rąk syna. Nagle rozległ się głos:
– Za to, że pogardziłeś złotem, aby ratować ojca, zostaniesz nagrodzony. Rąb ścianę w tym miejscu, gdzie widziałeś szkatułę.
Bolko zaczął rąbać czarną ścianę. Nareszcie ujrzał mały otwór, przez który wpadało światło i powietrze.
– Hej, ludzie, na pomoc! Ratunku!
– Bolku, biegnę po tatę! – usłyszał po chwili głos Karolinki, która tu zawędrowała ze swoimi kozami.
„To pewnie Skarbnik sprowadził do mnie Karolinkę” – pomyślał Bolek z radością.
(182 wyrazy)
1. Kto został pod zawałem?
a) Marcin i Bolko
b) Marcin i Skarbnik
c) Bolko i Karolinka
2. Czego chciał ojciec?
a) jeść
b) pić
c) spać
3. Czy Marcin wziął szkatułę?
a) tak wziął
b) myślał nad tym
c) nie wziął
4. Kto przyszedł na pomoc?
a) Karolinka i tata
b) Skarbnik
c) tajemniczy głos
– Mówią, że w lochu pod zamkiem znajdują się wielkie skarby. Pójdę ich szukać!
I poszedł. Długo błądził Kasperek w ciemnym lochu. Straszyły go tam okropne straszydła. Przez ogień, przez wodę przechodził, a niczego się nie zląkł.
Doszedł wreszcie do jeziora, na którym pływała kaczka.
– To jezioro – jak ze srebra, kaczka na nim – złota.
– Oto wóz złota. Jeżeli przez tę noc wydasz to złoto tylko dla siebie, wtenczas wszystkie skarby będą twoje.
Używał Kasperek całą noc jak król. Szat sobie bogatych nasprawiał, dwór sobie kupił i konia ognistego do złotej karocy. A jadł, a pił... Wydał wszystko złoto.
Zajechał nocą przed zamek, żeby skarby swoje odebrać.
– Dobry panie, litości! Daj biednej sierocie chociaż na kawałek chleba. – O, mam tylko grosik! Starczy ci na chleb.
Zapomniał Kasperek o zakazie kaczki. Zatrzęsła się ziemia. Stracił chłopiec swoje skarby. Ale nie martwił się tym wcale.
– Co mi tam ze skarbów dla samego siebie!
Zamieszkał na Starym Mieście, nauczył się szyć piękne buty. I był szczęśliwy.
(161 wyraz)
1. Gdzie znajdują się skarby?
a) w lochu pod zamkiem
b) w norze pod drzewem
c) w komorze w zamku
2. Co kupił Kasperek?
a) dużo jedzenia
b) szaty, konia, dwór
c) całe miasto
3. Co zrobił Kasperek gdy sierotka poprosiła o pieniędzy?
a) odwrócił się
b) powiedział, że jest biedny
c) dał grosik
4. Kim został Kasperek?
a) szewcem butów
b) sprzedawcą
c) królem
Byłem malarzem. Malowałem mieszkania. Pewnego razu przyszedłem do starego człowieka. Był bardzo smutny, bo był samotny.
– W jakim kolorze chciałby pan mieć mieszkanie?
– Chciałbym, żeby było tu trochę ładniej.
Zostałem sam. Nagle do głowy wpadł mi pomysł. Zabrałem się do pracy.
Wkrótce mieszkanie było gotowe.
Przed wyjściem z mieszkania napisałem na kartce:
Szanowny Panie!
Myślę, że spodoba się Panu mój pomysł. Chciałbym, żeby Panu było weselej i żeby w Pana mieszkaniu zawsze świeciło słońce. Malarz
„ A może staruszek się rozgniewa?” – pomyślałem.
Przyszedłem o umówionej godzinie. Właściciel mieszkania już był. Bałem się nacisnąć klamkę. A kiedy już odważyłem się wejść, zobaczyłem, że staruszek siedzi i... płacze!
– Ja bardzo, bardzo pana przepraszam. Ja zaraz wszystko poprawię!
– Nie, ja się nie gniewam. To tylko ze szczęścia. Już dawno nikt się o mnie nie zatroszczył. A chciałem mieć na starość trochę uśmiechu. Dziękuję panu.
Tak niewiele potrzeba ludziom do szczęścia. Wystarczy tylko trochę serca i trochę uśmiechu.
(154 wyrazy)
1. Czyje mieszkanie malował malarz?
a) starego człowieka
b) starej babci
c) młodej rodzinie
2. Jakiego koloru chcieli mieszkanie?
a) żeby było jasne
b) żeby było ładniej
c) żeby było ciemne
3. Co robił staruszek gdy przyszedł malarz?
a) siedział i śmiał się
b) siedział i gniewał się
c) siedział i płakał
4. Co jest potrzebne ludziom do szczęścia?
a) trochę serca i uśmiechu
b) trochę czekolady i cukierków
c) trochę zdrowia i pieniędzy
Jaki to wesoły dzień pierwszego kwietnia! Można każdego oszukiwać i nikt się nie pogniewa, bo to prima aprilis!
Janek i Ewa od samego rana myślą, jak kogo oszukać. Najpierw próbowali oszukać babcię, która gotowała obiad:
– Babciu, mięso z garnka uciekło!
Ale babcia pamiętała, że to prima aprilis, i tylko roześmiała się.
Wróciła mama z pracy. Dzieci wybiegły do przedpokoju, skaczą, całują, a wtem Ewa woła:
– Mamusiu! Jaką masz plamę na spódnicy!
– Oj, jak to nie ładnie, że z tą plamą szłam ulicą. – Ogląda spódnicę z prawej strony, z lewej strony, z tyłu: – Gdzie ta plama?
A dzieci w śmiech:
– Prima aprilis! Prima aprilis!
„Jak tu oszukać tatusia?” – myślą teraz.
Wtem słychać dzwonek w przedpokoju i za chwilę wchodzi tato z wielkim pudłem i mówi:
– To paczka od wujka z Australii.
Zapomniały dzieci o oszukiwaniu.
– Pokaż, co jest w paczce! – wołają.
Postawił tato paczkę na stole i rozwija z papieru. Pod papierem jeszcze jeden papier, potem tekturowe pudełko, a w nim mniejsze. W pudełku paczka owinięta w niebieską bibułę, pod nią bibuła żółta, potem zielona i... wreszcie kolorowe pudełko, a z niego... Hu!... Hu!... Hu!... wyskakuje kolorowy gumowy wąż.
A wszyscy w śmiech:
– Prima aprilis! Prima aprilis!
(196 wyrazy)
1. Jak miały na imię dzieci?
a) Janek i Ewa
b) Janek i Ola
c) Jacek i Ewa
2. Kogo pierwszego chcieli oszukać?
a) tatę
b) babcię
c) mamę
3. Jak oszukali mamę?
a) powiedzieli, że ma kota w worku
b) powiedzieli, że nie ma spódnicy
c) powiedzieli, że ma plamę na spódnicy
4. Co wyskoczyło z pudełka od wujka?
a) węże
b) klaun
c) kot
Było to dawno, dawno temu. W słoneczny dzień przywiózł gospodarz dwa małe koziołki na jarmark do Poznania.
– Postójcie tu sobie!
I poszedł do gospody. Tam spotkał kuma. Jedzą, piją i rozmawiają, a o koziołkach zapomnieli.
Stoją smutne koziołki pod ratuszem. Aż tu idzie przez plac Grześ.
– Och, biedak! Nudno wam tu stać? Zaraz pokażę wam cały Poznań.
Odwiązał Grześ koziołki i zaprowadził na sam szczyt wieży. Koziołki trzęsą się ze strachu. Chciałyby uciec, ale nie wiedzą, dokąd iść.
Gospodarz najadł się, napił i o koziołkach sobie przypomniał. Wychodzi przed gospodę, a koziołków nie ma!
– Gdzie są moje koziołki?
– Mee! Mee! Mee!
Biegnie gospodarz na wysoką wieżę, po dwa schody skacze. Zmęczył się, o poręcz się oparł i patrzy na cały Poznań. Widzi rzekę Wartę, mury obronne, wysokie kościły, dalej domki drewniane.
Wtem... dym się jakiś unosi wśród tych małych domków. Pożar!
– Ludzie! Domy się palą!
A dzięki komu pożar ugaszono? Dzięki dwóm małym koziołkom.
Na tę pamiątkę co dzień, gdy hejnał z wieży ratuszowej dwunastą godzinę oznajmia, wybiegają na wieży dwa drewniane koziołki i tryk! tryk! – bodą się różkami.
(179 wyrazów)
1. Do jakiego miasta przywiózł gospodarz koziołków?
a) Poznań
b) Połone
c) Toruń
2. Ile było koziołków?
a) trzy
b) dwa
c) cztery
3. Jaką rzekę widział gospodarz?
a) Wisłę
b) Odrę
c) Wartę
4. O której godzinie wybiegają drewniane koziołki?
a) o dwunastej
b) o pierwszej
c) o jedenastej
Pani obejrzała zeszyt i postawiła w nim dwójkę.
- Jacku , już sama nie wiem, co mam z tobą zrobić. Obiecaj mi, że tę dwójkę poprawisz. Tak, żebyśmy o niej zapomnieli, bo to wielka dla mnie przykrość. Naturalnie, obiecałem, chociaż nie mogłem zrozumieć, dlaczego pani ma do mnie pretensję. Kto postawił tę dwójkę? Kto komu zrobił przykrość?
W domu zaraz wszystko się wydało. Mama obejrzała zeszyt, kazała sobie powtórzyć to, co mówiła pani, i powiedziała:
- Żebyś tylko nie odkładał tej obietnicy, bo zapomnisz znowu. Weź się do roboty zaraz.
Wziąłem się zaraz po obiedzie. Namęczyłem się, bo to wcale nie było łatwe. Chciałem dwójkę poprawić na piątkę – nie pasowało. Na czwórkę też nie. Udało się na trójkę, ale ogonek musiałem wydrapać, wygładziłem paznokciem, rzeczywiście, można by już o tej dwójce zapomnieć, tylko w tym miejscu, gdzie była, zrobił się trochę cieńszy papier od skrobania i wycierania. Ale dziury nie było.
Zaraz na drugi dzień pani mnie zapytała:
- No, jak tam, Jacku, chcesz poprawić tę wczorajszą dwójkę?
- Już ją poprawiłem – mówię i pokazuję zeszyt, żeby pani zobaczyła.
- To nazywasz poprawieniem dwójki?
- Proszę pani – mówię – nie bardzo mi się udało, bo to pierwszy raz i nie mam jeszcze wprawy. Na drugi raz postaram się lepiej.
Nawet nie chcę opisywać, co było dalej i w szkole, i w domu. Okazało się, że to, co zrobiłem, to jest straszna rzecz. Stopnia postawionego przez nauczyciela nie wolno przerabiać za nic na świecie. A przecież cała klasa mogłaby zaświadczyć, że pani wyraźnie mówiła: „Popraw tę dwójkę”.
(255 wyrazów)
1. Kto opowiada o zdarzeniach?
a) bohater utworu
b) nauczycielka
c) mama
2. Gdzie rozgrywają się zdarzenia?
a) w szkole i w domu
b) w szkole i na podwórku
c) w autobusie i w sklepie
3. Jak miał na imię główny bohater?
a) Jacek
b) Jurek
c) Julek
4. Jakie zadanie miał główny bohater?
a) napisać wypracowanie
b) wykonać rysunek
c) poprawić dwójkę
5. Jak została poprawiona dwójka?
a) przez pilne nauczenie się materiału
b) przez uzupełnienie pracy w zeszycie
c) przez przerobienie oceny
Późną nocą trębacz z mariackiej wieży przemierzał krakowski rynek.
Zazwyczaj spał jeszcze o tej porze, ale dziś dręczyły go jakieś złe przeczucia. Czasy były niespokojne, tatarskie hordy pustoszyły polskie ziemie, paląc miasta i bezlitośnie mordując ludzi.
Niewesołe myśli towarzyszyły staremu trębaczowi, kiedy po krętych schodach mozolnie wdrapywał się na wieżę kościoła Mariackiego. Stanąwszy wreszcie na szczycie, odetchnął głęboko i bacznie rozejrzał się wokół. W dole leżał Kraków pogrążony we śnie.
Wkrótce trębacz zasnął, przyciskając do piersi swoją trąbkę. Drzemał krótko: jakieś odgłosy sprawiły, że otworzył oczy i zerwał się na równe nogi.
Podszedł do okienka, spojrzał w dół i zdrętwiał. To Tatarzy zbliżali się do bram miasta!
Przycisnął trąbkę do ust i z całych sił zagrał hejnał mariacki, najgłośniej jak potrafił.
Głos trąbki zwiastował jakieś nieszczęście i wzywał do walki. Pojęli krakowianie: to wróg stoi u bram miasta. Co tchu rzucili się ku miejskim murom. Kto żyw, stanął do obrony i wkrótce rozgorzała walka na śmierć i życie. A nad Krakowem wciąż rozbrzmiewał hejnał, zagrzewając ludzi do walki, niosąc im otuchę i nadzieję.
Tatarzy szybko spostrzegli, kto dodaje krakowianom sił w walce. Zaraz też najlepsi łucznicy zaczęli mierzyć do postaci na szczycie wieży. Poszybowały strzały, a jedna z nich ugodziła dzielnego trębacza. Urwał się w pół hejnał i cisza zaległa nad miastem.
Jednakże pamięć o bohaterskim czynie starego trębacza żyje do dziś. Na pamiątkę tego wydarzenia, co dzień ze szczytu mariackiej wieży rozlega się na cztery strony świata niedokończony hejnał, taki sam jak ten, który przed kilkuset laty przerwała tatarska strzała.
(251 wyraz)
1. Kiedy i gdzie dzieją się wydarzenia opisane w utworze?
a) późną nocą w Krakowie
b) nocą w Sandomierzu
c) wieczorem w Krakowie
2. Co zobaczył trębacz gdy obudził się?
a) miasto spało
b) Tatarzy zbliżali się do bram miasta
c) spacerujęcych ludzi
3. Do czego wzywał hejnał z wieży mariackiej?
a) niósł mieszkańcom Krakowa otuchę
b) nakazywał mieszkańcom, aby się poddali
c) zagrzewał do walki
4. Co stało się z trębaczem?
a) ugodziła w niego strzała
b) zmęczył się grać
c) poszedł walczyć
Gdy dzieci przyszły do domu, Zofia od razu zdała sobię sprawę, że coś było nie tak ze stópkami jej córki Beatki...
Dziewczynka była na bosaka! Robiąc poważną minę, powiedziała:
- Córeczko, dlaczego jesteś na bosaka? I dla czego wychodzisz na dwór bez butów w takie zimno?
Na co Beatka odparła:
- Ponieważ w środku było mi tak dobrze bez butów, że nie chciało mi się ich zakładać, a kiedy wyszliśmy do ogrodu pobawić się, to szkoda mi było czas na ich zakładanie.
Mama nie była zadowolona z wyjaśnień Beatki.Przecież tyle razy
tłumaczyła jej, dlaczego powinna zakładać skarpetki i buty, wychodząc zimą do ogrodu. O tej porze roku tak łatwo się rozchorować.
Następnego dnia wszyscy wstali z łóżek, aby radośnie zacząć nowy dzień.
Był jednak ktoś, kto nie zszedł do kuchni.
Kiedy Zofia zaszła do pokoju córki, zastała ją w łóżku strasznie kaszlącą i kichającą, zaś jej nos był cały czerwony od ciągłego dmuchania. Co gorsze,Beatka nie miała sił podnieść się z łóżka, bo się przeziębiła. Stało się dokładnie tak, jak to przewidziała jej mama.
Zobaczywszy mamę, Beatka z głową schowaną pod pierzyną, cienkim, zachrypniętym głosem odpowiedziała:
- Tak, wiem, zachorowałam się przez to, że chodziłam na bosaka, kiedy było zimno.
Mama przytuliła Beatkę i poprosiła, aby następnym razem posłuchała jej rad i chroniła swoje stópki przed zimnem.
Beatka nauczyła się, że trzeba słuchać rodziców i być im posłuszną. Ponieważ bardzo ją kochają, pragną, aby była zdrowa i silna; dlatego słuchaj się mamy, taty, babci i dziadka. Oni też kiedyś byli mali,tak jak ty, i lepiej wiedzą, co jest dla ciebie dobre.
(261 wyraz)
1. Co zauwarzyła Zofia gdy dzieci przyszły do domu?
a) Beata była na bosaka
b) Beata chodziła w brudnych butach
c) Dzieci byli na bosaka
2. Co powiedziała Beata mamie na jej pytanie o butach?
a) są brudnie i nie ładne
b) szkoda jej było czasu na ich zakładanie
c) szkoda było ich, bo są nowe
3. Dlaczego Beata nie spuściła się na śniadanie?
a) chciała jeszcze spać
b) myła zęby
c) leżała chora w łóżku
4. Czego nauczyła się Beatka?
a) być posłuszną
b) biegać zimą na bosaka dla zdrowia
c) nie słuchać starszych, bo nic nie wiedzą
Mój ojciec jest lekarzem. Leczy dzieci. Maluchy przepadają za nim i wcale nie płaczą, kiedy je bada.
Muszę przyznać, że czasami czuję się pokrzywdzony, bo powinien mieć dla mnie trochę więcej czasu.
Niedawno w naszym miećcie rozbił swój namiot cyrk. Prosiłem ojca już kilka razy, żebyśmy poszli na przedstawienie, ale on jest ciągle zajęty. Pewnego
dnia przyszedł do domu wcześniej niż zwykle.
- Mam coś dla ciebie, synku – powiedział wyjmując dwa różowe bilety.
Nie wierzyłem własnemu szczęściu.
- Idziemy do cyrku! – zawołałem. – Naprawdę?
- Tak, ale jeszcze muszę wrócić do pracy, będę przez godzinę.
- Najlepiej było by, gdybyś mnie od razu zabrał ze sobą...
- Nie, nie! – powiedział ojciec stanowczo. – Lepiej, żebyś został w domu. Może będzie jakiś telefon. Mam małego pacjenta, ciągle choruje...Gdyby dzwoniła jego matka, powiedz, że będę z powrotem za godzinę.
Ledwie tylko zdążył zamknąć drzwi za sobą, zadzwonił telefon.
Przestraszyłem się, że ojciec usłyszy, szybko podniosłem słuchawkę.
- Czy zastałam pana doktora?
- Nie, taty w domu nie ma i nie wiem kiedy wróci.
- Och, to okropne! – zawołała. – Jacuś ma taką dużą gorączkę! Nie wiem co robić. Nie mówił kiedy wróci?
- Wyjechał na parę dni – skłamałem.
- Och, to niemożliwie, przecierz jutro musiał być u Jacusia...
Na tym nasza rozmowa się skończyła. Gdy przyszedł ojciec, powiedziałem, że nikt nie dzwonił, skłamałem.
Bardzo lubię cyrk. Ale tym razem jakoś nie mogłem skupić, ciągle myślałem o chorym chłopaku.
- Wcale się nnie bawisz – zauważył ojciec.
- Bawie się... chciałem coś ci powiedzieć – szepnąłem. – Dzwoniła matka Jacusia.
- Dlaczego mi otym nie powiedziałeś?! Muszę jechać!
Nigdy już więcej tak nie robiłem, było mi wstyd.
(268 wyrazów)
1. Kim pracuje tata?
a) lekarzem
b) traktorzystem
c) kierowcą
2. Co odbywało się w mieście?
a) karnawal
b) przyjechał cyrk
c) klauny chodziły po ulicy
3. Co stało się z Jacusiem?
a) uderzył sie w nogę
b) bolało go ucho
c) miał gorączkę
4. Czy powiedział ojcu o kłamstwie?
a) tak, powiedział, że dzwoniła mama Jacusia
b) nie, powiedział, że nikt nie dzwonił
c) nie, powiedział, że to pomyłka
Sanie zaprzężone w renifery wyruszyły zgodnie z planem w drogę. Dzwoniły dzwonki, zaprzęg gnał naprzód, wydawało się, że wszystko jest w porządku. Stary Mikołaj nie zwrócił uwagę na to, że przy wkładaniu na sanie worka wypchanego prezentami zahaczył o róg renifera i zrobił w nim dziurę.
Zaprzęg pędził przed siebie, a na zakrętach z worka zaczęły wypadać prezenty.
Renifery gnały coraz szybciej, bo sanie były coraz mniej obciążone. Mikołaj zasnął ukołysany szumem powietrza, dźwiękiem dzwonków i skrzypieniem śniegu pod płozami sań.
Na szczęście na trasie przejazdu Mikołaja bawiły się dwa zajączki. Cieszyły się ze śniegu, który sypał z nieba i pokrył pola śnieżnobiałą pierzynką. Lepiły zajączkowego bałwanka i obrzucały się śnieżkami. Na widok pędzących sań i spadających z nich podarków świątecznych aż zrobiły słupka ze zdumienia. Jakże to tak, Święta bez prezentów dla dzieci? To niemożliwe…
Nie były to zwykłe zajączki, miały moc zapalania pierwszej gwiazdki na niebie w wigilijną noc, a na dodatek mogły zatrzymywać w biegu czas. Zawiązały na swoich długich uszkach supełki i czas stanął w miejscu. Zagwizdały kuzynów na całej, długiej drodze, którą jechały sanie. Zaczął się niezwykły ruch, setki zajączków zaczęło zbierać pogubione, świąteczne prezenty. Utworzyły żywy łańcuch i z łapek do łapek przekazywały sobie paczki, by jak najszybciej zapełnić nimi z powrotem rozpruty worek.
Babcia zajączków załatała dziurę w worku. Zajączki potrząsnęły uszkami, supełki na nich same się rozwiązały i czas znów ruszył do przodu. Mikołaj obudził się z drzemki, a renifery popędziły w dalszą drogę. Nikt nawet nie spostrzegł, co się wydarzyło.
W domach, pod choinkami jak co roku pojawiły się prezenty, a na niebie zaświeciła pierwsza gwiazdka…
(265 wzrazów)
1. Na co nie zerócił uwagi Stary Mikołaj?
a) na to, że zachaczył worek i zrobiła się w nim dziura
b) na to, że renifery nie były przywiązane
c) na to, że worek był pusty
2. Co stało się z Mikołajem?
a) wzpadł z sani
b) zasnął
c) zgubił czapkę 3. Kto zonaczył rozsypane prezenty?
a) Stary Mikołaj
b) renifery
c) małe zajączki
4. Kto załatał dziurę w worku?
a) babcia zajączków
b) Stary Mikołaj
c) zajączki